{Na początek kilka
słów ode mnie. Bardzo trudno pisało mi się ten rozdział, ale jest on dla mnie
na tyle ważny, że chciałam w nim zawrzeć jak najwięcej. Dlatego przepraszam,
jeżeli nie wyszedł mi najlepiej, jednakże tłukłam w klawiaturę przez dobre dwa
tygodnie i po drodze mogłam trochę się pogubić. Proszę nie zabijcie mnie za
niego :< Tym samym, zbliżamy się do zakończenia sagi „Zaćmienie”, ponieważ
przewidywałam, iż zmieszczę się z fabułą w dziesięciu rozdziałach i moje obliczenia
okazały się poprawne :3}
Stała już przed
bramami do Gereset. Jej poważny wzrok mierzył pałac królewski, a myśli
sprowadzały się do jednej osoby- blondynki, która wciąż jest w śpiączce.
Kobieta ruszyła zatem do siedziby Króla Klijovy w odpowiedzi na jego prośbę.
Idąc chodnikiem wpatrywała się w niego, tak jakby liczyła każdą kostkę z osobna.
W rzeczywistości rozmyślała nad stanem Yukkaido. Już w momencie, kiedy ujrzała
złote runy wiedziała, iż Ceres odnalazła w końcu swojego następcę. Nowa energia
rozniosła się po całym Lesie i jest odczuwalna, mimo iż jej właścicielka
przebywa w stanie wegetatywnym. Wojowniczka, jako doskonała nauczycielka
szkoliła Ceres do walki z demonami, kiedy ta była jeszcze świeżo upieczoną
opiekunką Lasu. Stąd też dobrze się znają. Kobieta ma nadzieję, iż spotka się
ze starą znajomą przy okazji jej przyjazdu do stolicy. Jest przekonana, że była
Matka monitoruje stan duchowy blondynki. Tym czasem Ceres zniknęła bez słowa,
co wszystkich zdziwiło. Od miesiąca zielonooka leży na łóżku szpitalnym, a ona
ani razu jej nie odwiedziła. Właśnie kapłanki (tak ją wówczas określano)
wszyscy wyczekują najbardziej. Każdy myśli, iż to ona potrafi obudzić
blondynkę.
Kobieta dociera to
pałacu i spokojnie przechodzi do środka. Dozorcy widząc, iż trzyma w ręku list
z dobrze znaną im pieczęcią bez słowa wpuszczają ją do komnaty królewskiej. Przybyszka
otwiera wrota, a za nimi czeka już na nią autor pisma. Klijova widząc kobietę
uchyla przed nią czoła, po czym wita ją serdecznie –Jestem zaszczycony obecnością Tysiąca Oręży. Cieszy mnie, iż
odpowiedziałaś na moją prośbę.
-Co z Matką Lasu?- rzuciła gwałtownie. Mężczyzna wiedział, że nie
obchodzą ją formalności. Wypuścił z ust powietrze i powstał z tronu. Począł iść
do wyjścia, mijając czerwonooką -Chodźmy-
dość nietypowo odpowiedział, jednakże najlepszym sposobem na opisanie stanu
blondynki będzie wizyta w pokoju szpitalnym nr 256. Kobietę zaintrygowały słowa
władcy Kral’u, dlatego bez wahania podążyła za nim w stronę placówki
mieszczącej się niedaleko pałacu. Szli w milczeniu, otoczeni przez strażników
króla. Nie była zadowolona z tej obstawy, ponieważ sama potrafi się obronić i
nie potrzebuje, by ktoś robił to za nią. Mimo tego szła twardo nie narzekając
na ich dość ubogie uzbrojenie, opancerzenie, kiepsko wykończone karaceny i
źle okute napleczniki. Miecze znając życie też mieli tępe, a co to za eskorta
bez ostrej jak brzytwa szabli? To niby jest ochrona?- myślała. Z
zadumy wyrwał ją widok szpitala odbijającego się w jej rubinowych oczach. Ciekawość
sięgała granic. Teraz idąc po schodach do pokoju, w którym kwateruje blondynka,
Ivica zastanawia się czy Ceres też tam jest. Nie ma pewności, iż jej znajoma
faktycznie tajemniczo nie zniknęła. Nasuwa jej się najgorsza teza. Na chwilę
obecną nie dopuszcza do siebie tej myśli. Mimo tego to dalej tkwi gdzieś w jej
głowie. Za niedługo przekona się, czy najczarniejszy scenariusz okaże się
adekwatny. Białe drzwi o przypisanej liczbie 256…czy będzie ona szczęśliwa?
Zaraz się okaże. Chwyciła za klamkę, nawet nie zapukała, po prostu wparowała do
środka jak burza i bezzwłocznie szukała wzrokiem blondynki, a co ważniejsze, jej
byłej uczennicy. Zanim zdążyła się przyzwyczaić do oślepiającej bieli jaka
panuje w szpitalu, jej oczy widziały już zarys metalowego łóżka. Po chwili
oswoiła się z anemicznym ornamentem i światłem wyciekającym z okien, które
odbijało się od śnieżnobiałych ścian, niemiłosiernie bijąc po oczach. Rubinowym
tęczówkom ukazuje się Yanami, a tuż przy jej łóżku siedzi Beo. Kobieta wciąż
gorliwie bada wzrokiem kwaterę w poszukiwaniu swojej dawnej podopiecznej –Gdzie jest Ceres?- dopytuje się
obecnych o rówieśniczkę.
-Niestety nikt nie widział jej od zakończenia bitwy z crne zemilją-
westchnął Król. Kobieta momentalnie zbladła. Mimo usłyszanej odpowiedzi wciąż
nie dopuszcza do siebie tej wiadomości. Czyżby, zaryzykowała swoją wolność dla nowej
Matki Lasu? Jeśli tak…- Ivica zatraciła się w swoich myślach. Jej oczy
zasnuł strach i bezsilność. Nie mogła uwierzyć w taki obrót spraw. Zawsze
spokojna, opanowana i niewzruszona, teraz uchodzi na granicy załamania. Kobieta
niepewnie podeszła do łóżka, przyglądając się blondynce. Wyciszyła swoje myśli
i skupiła energię w celu zwizualizowania wspomnień z 13 czerwca. Chwyciła dłoń
zielonookiej, tym samym nawiązując kontakt między nimi. Przez ręce poczęła
płynąć ogromna ilość impulsów, docierających do mózgu. Przed oczami kobiety pojawił
się zarys wydarzeń z czerwcowego pojedynku. Prawda jest taka, iż w czasie
bitwy, gdy Yanami użyła tak mocnego zaklęcia, jej ciało nie wytrzymało i rozpadło
się na miliony kwarcowych drobin. Ceres, by zapobiec śmierci zielonookiej,
oddała ogniwo, które łączyło się z jej duszą, a ciałem blondynki. Powstało ono,
kiedy dziewczyna znalazła się w lesie. Na polu bitwy duszę kapłanki wchłonęła
Yanami, dając jej drugie życie. Złotowłosa odrodziła się na nowo. Jednakże
dusza nie zdążyła się jeszcze przyzwyczaić do ciała, dlatego dziewczyna zapadła
w tymczasową śpiączkę. Ceres odeszła bez słowa. Ivica nie zdążyła się z nią
nawet pożegnać, nie miała okazji zobaczyć jak bardzo urosła. Straciła ją, a
teraz ma opiekować się jej następczynią. Król zawarł w liście również warunek o
szkoleniu bieżącego pokolenia opiekunów Lasu. Historia zatacza swoje koło.
Ceres przyszła na świat, gdy marł ówczesny kapłan, dorastała ucząc się pod
nadzorem Ivici, przygotowując ją do bitwy, którą finalnie stoczyła. Walczyła dla
nowego życia, przypłacając to swoim. Coś kosztem czegoś. Zawsze gdy jeden człowiek
się rodzi, w tym samym momencie drugi umiera. Nikt nie wie ile dane jest nam
żyć. Każdy pisze swoją historię sam, a ostatnią kropkę nad „i” stawia Bóg.
Mimo iż Ceres nie
posiada już ciała, jej dusza mieszka w ciele Yanami. Kobieta stała się częścią
umysłu blondynki. Można by rzec, iż ma dwie osobowości. Będąc z zielonooką
przebywasz również z Ceres. Jednakże blondynka wciąż posiada jedno serce i
jedno ciało. Otrzymała drugą duszę, z którą musi się porozumieć. Jeżeli jej nie
zaakceptuje, nigdy się nie wybudzi. Niestety nie ma leku na tolerancję drugiej
duszy. Nikt nigdy nie przewidział takiej sytuacji. Natomiast Ivica poukładała
sobie każdy szczegół i powiązała wszystkie niewykluczone opcje, jakie może w
tak nietypowej sytuacji wykorzystać. Stwierdziła iż na chwilę obecną nie będzie
nikogo informować o swojej tezie. Jeżeli okaże się ona błędna, może przypłać to
życiem blondynki. Schemat miała już obmyślany, dlatego bez wahania przystąpiła
do jego realizacji. Musiała wpierw dostać się do podświadomości dziewczyny i
spowodować, by ta obudziła w sobie swoją druga duszę. Szaro-włosa
specjalizowała się kiedyś w dziedzinie umysłowej i duchowej. Będąc szamanką,
pobierała nauki u Kapłana XXIX– poprzednika Ceres. W niedługim czasie zaczęła
fascynować się walką i rynsztunkiem, postanowiła wówczas, iż zostanie pierwszej
klasy wojownikiem. Przez dwadzieścia lat doskonaliła się w tej płaszczyźnie, która
szybko stała się jej pasją. Poszerzała swoje horyzonty dzięki szkoleniom
duchowym, a całą swoją wiedze przekazywała jej wychowankom, a pierwszą z nich
była Ceres. Drugą okazała się być Yanami, aczkolwiek kobieta czuje, iż nie
obcuje tylko z duszą blondynki, ale i poprzedniej opiekunki Lasu. Ivica potrafi
dostrzec chaos, panujący w umyśle dziewczyny. Wciąż walczy z duszą Ceres,
nieugięcie broniąc swojego terytorium. Żaden lekarz nie stwierdziłby, iż w tak
małym ciele obcują dwa potężne umysły. Nie wiadomo czy technika na tyle się
rozwinie, że będzie można monitorować stan duchowy pacjentów. Posiadanie dwóch
świadomości jest stwierdzeniem abstrakcyjnym, dlatego nauka porzuciła ten
temat. Yanami jest pierwszym w historii przypadkiem, jednakże nikt nie mógł
tego zdiagnozować. Dzięki czerwonookiej, blondynka ma spore szanse na
wybudzenie. Jedyne co trzeba zrobić to powtórnie nawiązać kontakt duchowy
między Ivicą, a Yukkaido. Wymaga to zachowania wysokiej koncentracji i całkowitego
wyciszenia umysłu i ciała. By wszystko poszło zgodnie z planem w pokoju nie może
być nikogo prócz nich obydwu. Kobieta wie, iż szczególnie problematyczne będzie
wyeksmitowanie stąd Beo, bo to on jest najbliżej blondynki. Wyczuwa wokół niego
wiele burzliwych fal, które mogą zakłócić kontakt. Na jego twarzy wymalowany jest
obraz nostalgii, gołym okiem można dostrzec, że troszczy się o blondynkę. Wciąż
przy niej czuwa. Jeżeli jednak nie będzie chciał opuścić sali, nie ma mowy o przeprowadzeniu
infiltracji duchowej.
-Mam pewną sprawę do Matki Lasu, mogę prosić was o opuszczenie na
chwilę sali?- spytała spokojnie. Beo uniósł jedną brew i wstając z krzesła
zmierzył wzrokiem czerwonooką. Ta również nie szczędziła przenikliwych spojrzeń.
Była wręcz pewna, że trudno jej będzie się z nim uporać.
-Kim ty w ogóle jesteś? Wparowałaś tu bez słowa, a teraz chcesz abyśmy
wyszli, jakoś mi to nie pasuje- chłopak wciąż groźnie patrzył na stojącą po
przeciwnej stronie łóżka kobietę.
-Potrzebuję chwili by skontaktować się duchowo z Matką Lasu, jeżeli mi
się to uda, będziemy mogli stwierdzić co wywołało śpiączkę- Ivica nie mówi
całej prawdy. Już raz, poprzez dotyk dłoni udało jej się połączyć z umysłem
blondynki. Na chwilę obecną nie może wyjawić celu swoich działań. Nie chce też
nikomu robić zgubnej nadziei, że Yanami za jej pośrednictwem się wybudzi.
-Ta kobieta to legenda, serbska wojowniczka z Majke, zwana także
Tysiącem Oręży- Ivica Praznina- oznajmił starszy Klijova. Beo wciąż
niedowierzał w intencje czerwonookiej, gdyż nie wyglądała mu na tą legendarną
wojowniczkę z lisiego królestwa, o której tyle słyszał. Być może omamiła ojca i chce teraz porwać Yan- tyle myśli
przelatywało przez jego umysł, że nie był w stanie wierzyć tajemniczej
kobiecie. Trwając w przekonaniu, iż Ivica chce wyrządzić krzywdę zielonookiej, chłopak przeciwstawiał się jej woli.
-Nie mam zamiaru opuścić tej sali- zadeklarował.
-Jeśli jej nie opuścisz, to ja zabiorę stąd dziewczynę- kobieta
była na tyle zdeterminowana, że słowa bruneta nie wiele dla niej znaczyły.
Zawsze marzyła, by porozmawiać z kimś, kto przebywał w stanie wegetatywnym. Ta
część niej, która wciąż pasjonuje się kontaktem między duszami, dała jej się we
znaki. Przez kilka dobrych lat była medium, ale mimo, iż porzuciła ten fach, w
jej sercu wciąż mieszka szamanka z czasów młodości.
-Beo zaufaj jej. Wszyscy chcemy, by Yanami się obudziła, a ona może w
tym pomóc- prosi ojciec chłopaka, który w pełni ufa swojej lisiej znajomej.
-Dobrze, ale jeżeli zrobi coś Yan, to nie wyjdzie stąd żywa-
wysyczał przez zęby, wychodząc z pokoju -Ależ
problematyczne dziecko- westchnęła szaro-włosa.
-Przepraszam cię za niego, proszę rób co do ciebie należy- wszyscy
wyszli z pokoju szpitalnego, by Ivica mogła wejść w głąb podświadomości zielonookiej.
Wokół łóżka zaczęło wirować powietrze, a kobieta zaczęła wypowiadać słowa
zaklęcia, które ma na celu umożliwić jej porozumienie słowne z Yukkaido.
Zgromadzeni przed
pokojem nr 256, w niecierpliwości oczekiwali na wiadomość od czerwonookiej. Beo
stał oparty o ścianę tuż przy drzwiach. Wbił wzrok w podłogę rozmyślając nad
obecnością Tysiąca Oręży, jak się rzekomo przedstawiła. Wciąż nie wierzy, iż jest
autentyczna w tym co mówi. Sam już nie wiem co o tym myśleć…
Wtem jego wyczulone
uszy nabrzmiał głos zielonookiej. Chłopak myśląc, że to tylko złudzenie
przeczesał włosy palcami i głośno wypuścił powietrze z ust. Po chwili znów usłyszał
głos, tym razem ojca –Beo, słyszałeś
Yanami?- po tych słowach chłopak w zdziwieniu wytrzeszczył wzrok i bez
namysłu wpadł do pokoju. Jego oczom ukazała się Ivica siedząca przy łóżku, na
którym spoczywała Yanami, tym razem w pozycji pionowej. Żółtooki natychmiast
podbiegł do niej i przytulił ją do siebie. Ona jednak nie odwzajemniła uścisku,
tylko odepchnęła go od siebie. Beo oszołomiony patrzył na blondynkę, której
twarz ukazywała strach i dezorientację.
-Yanami co się dzieje?- spytał podchodząc bliżej –Stój! Nie podchodź!- wykrzyczała w
jego stronę. Chłopak nie wiedział, jak ma to odebrać, czy on coś jej zrobił,
czymś uraził? Po chwili zielonooka chwyciła mocno kołdrę i odsuwając się jak
najdalej przerażona spytała:
K-Kim wy jesteście?!
Złotowłosa posiada
teraz dwie dusze. Temu anormalnemu zjawisku towarzyszy zazwyczaj amnezja. Jaźń
stawia opór obcej duszy, a posiadanie ich obydwu sprawia, iż umysł nie jest w
stanie ogarnąć i scalić tak dużej ilości wspomnień.
Pielęgniarka słysząc
krzyki wpadła do pokoju i powiadomiła ordynatora
o stanie blondynki. Lekarz wyprosił wszystkich z pokoju i zakazał odwiedzin na
jakiś czas.
Beo nie mógł się
pogodzić z tym, że Yanami go nie pamięta. Ciągle przychodził do szpitala,
jednakże za każdym razem otrzymywał zakaz wchodzenia do pokoju blondynki. Po
tygodniu Lekarz wyraził zgodę na ponowne odwiedziny, jednakże przed tym
poprosił Beo do swojego gabinetu.
-Amnezja?
-Tak. Nie wiemy jeszcze w skutek czego doznała utraty pamięci, ale
wnioskuję, iż zapomniała wszystkiego. Nie wie nawet jak się nazywa.
-Czy ma to związek z kobietą, która przyszła tu tydzień temu? Chciała
ponoć nawiązać jakiś kontakt duchowy z Yanami. Nie do końca jej wierzyłem, ale
może jej działanie wywołało u Yan amnezję?
-Nic nie wiesz o tej kobiecie?
-Wiem. To Ivica Praznina. O ile pamiętam, to przebywa teraz w pałacu
królewskim.
-Dziękuję za informację.
-Ja również, czy mogę się już spotkać z Yanami?
-Tak, tylko nie zadawaj jej żadnych pytań. Niech na razie oswoi się z
nową sytuacją. Nie staraj się też jej niczego nie przypominać. Zazwyczaj się to
nie sprawdza.
-Rozumiem.
Po wyjściu z gabinetu ordynatora, chłopak był wyprany z uczuć. Moment, kiedy Yanami go odepchnęła i
co gorsze bała się go, był dla niego jak postrzał w serce. Na dodatek ma teraz
udawać, że się wcześniej nie znali. Był w rozsypce, z każdym krokiem, który
przybliżał go do pokoju szpitalnego bał się, że Yanami znów go odrzuci, a on
nie chce patrzeć na jej przerażoną twarz.
Stojąc już przed
białymi drzwiami, na których widniał odcisk jego buta, sprzed tygodnia,
niepewnie położył swoją prawą dłoń na klamce. W lewej trzymał bukiet kwiatów- szafirowych
róż. Kiedy otworzył drzwi, oślepiająca biel uderzyła jego złote tęczówki,
przyćmiewając mu pole widzenia. Po chwili, gdy zasłonił ręką twarz, podszedł do
łóżka. Wtedy słońce zakryły chmury.
W uszach Beo odbijał
się dźwięk kropli deszczu stukających w dach. Przez otwarte na oścież okno
przedostawał się niemiły, chłodny wiatr, który otulał ciało chłopaka. On
natomiast wypuścił z rąk bukiet i wpatrywał się na puste łóżko, przy którym
zabrakło nie tylko prześcieradła, ale i blondynki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz