poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 2 - Białe kły

PRZEPRASZAM ZA TO BIAŁE TŁO, MAM NADZIEJĘ ŻE NIE BĘDZIE AŻ TAK PRZESZKADZAĆ :<
*Dostałam małego lenia i dlatego tak późno wstawiam rozdział. Mam nadzieje że się spodoba ^^

   Dni i tygodnie mijały jak sekundy, a złotowłosa co noc przyglądała się księżycowi, gdy tylko ten pojawił się nad horyzontem. Jego światło uspokajało dziewczynę. Mogła mu się zwierzać ze swoich uczuć i spostrzeżeń, w końcu zamieszkała w dosyć tajemniczym lesie. Nie spała, nie jadła nie ruszała się z miejsca. Siedząc na skałce codziennie wpatrywała się, rankiem w brzoskwiniowe niebo któremu towarzyszyło wschodzące słońce, natomiast nocą kiedy nad szafirowym widnokręgiem zalśnił srebrzysty księżyc. Odkąd dziewczyna powróciła do lasu, nie zastała ani jednej pełni, kiedy księżyc wydaje się być człowiekiem i daje jej znaki oraz jeszcze bardziej fascynuje zielonooką. Mimo tego nie poddawała się i czekała na moment, w którym pełnia ją zastanie, być może wtedy dowie się czy księżyc "przemówi". Dziewczyna odczuwała coraz większy głód i zmęczenie, jednak nie wiedziała czym można się posilić w tak tajemniczym lesie. Bała się zrywać tutejsze owoce leśne, gdyż nie miała pewności, że są jadalne. Za to była smacznym kąskiem dla tutejszych drapieżnych zwierząt. Była bezbronna, aczkolwiek do tej pory nie zaatakowało jej nic groźnego. Dlatego też była pewna tego, że jest bezpieczna. Pewnej nocy, kiedy jak zwykle spoglądała na lśniący księżyc, który oświetlał tylko część w której siedziała dziewczyna, usłyszała ukradkiem czającą się zwierzynę. Nie wzruszona jej obecnością odwróciła z powrotem w znajomą stronę. Istota wydała z siebie odgłos charakterystyczny dla wilka. Wtem coraz bardziej zbliżał się do blondynki, która wciąż pozostawała obojętna na obecność drapieżnika. Po chwili dotarło do niej, że wilk znajduje się tuż przy niej. Wtem odwróciła się w jego stronę. Dostrzegła białe kły na tle czarnych drzew. Powoli z mroku wyłoniły się dwie żółto-złote tęczówki rażące jak światła samochodowe.


Blondynka przeraziła się, jednak nie miała dokąd uciec. Za nią znajdowała się tylko przepaść, nad którą widniał lśniący księżyc. Nie chciała go opuszczać, uznawała go za jej jedynego przyjaciela. W tym lesie nie miała nikogo, w nieznanych jej okolicznościach trafiła do zupełnie obcego jej terenu. Co miała zrobić? Musiała tu przymusowo zostać, dlatego księżyc dotrzymuje jej tu towarzystwa...Przynajmniej tak jej się wydaje. Tak więc wstała i stojąc na przeciw złotookiej istoty i w pełni opanowana, zacisnęła dłonie w pięści. Kiedy miała wykonać pierwszy krok jej ciało stało się ciężkie, dziewczyna straciła równowagę, po czym mimowolnie osunęła się na grunt.



*   *   *
   Kilka godzin później powoli i z trudnością zmusiła się, by otworzyć oczy. Kiedy odzyskała ostrość widzenia przed jej oczyma pojawił się dosyć ciekawy obraz. Był nim młody chłopiec, wysoki i dobrze zbudowany. Krótkie kruczoczarne włosy w strasznym nieładzie, natomiast oczy młodzieńca wydawały się blondynce jakby znajome. Ten wilk...Czy to możliwe?!- spytała sama siebie- Jeżeli tak to...- spojrzała na niego. Uszy?! Dziewczyna w zdziwieniu otworzyła usta. Nie mogła uwierzyć, że chłopak ma najprawdziwsze wilcze uszy. Myślała, że w skutek upadku ma halucynacje. Przetarła dłońmi oczy w nadziei, że to jednak sen. Niestety...rzeczywistość okazuje się sprzyjać naszej bohaterce, ponieważ chłopak jest bardzo przystojny. Złotowłosa stara się o tym nie myśleć, lecz jej rumieńce mówią same za siebie. Wilczy chłopiec tylko patrzył na nią ze zdziwieniem. Nie mógł pojąć jej zachowania, a co dopiero wyglądu. Skąd pochodzi ta dziwna istotka? Myślał, że w tym lesie nie mieszkają tacy nadzwyczajni przybysze jak ona. Wtedy zaczął jej się bardziej przyglądać, co wprawiło blondynkę w zakłopotanie. Jego złote oczy błądziły po jej śnieżnobiałej twarzyczce. Dziewczyna unikała jego spojrzenia i uciekała wzrokiem gdzieś po drzewach i krzakach. Wtem chłopak jak oparzony odskoczył od niej, kiedy zorientował się iż leżąc na dziewczynie niemalże stykali się nosami. Zielonooka szybko przeszła do pozycji siedzącej i oparła się o pień masywnego drzewa. Wilczek nie wiedział co ma dalej zrobić, dlatego postanowił odezwać się by nie przestraszyć już żadnym gestem dziewczyny. 
-Przepraszam Cię za moje zachowanie...mogę wiedzieć skąd przybyłaś?- zapytał głosem niskim, tak delikatnym i zmysłowym. Złotowłosa zdziwiła się, że on w ogóle potrafi mówić, po czym ocknęła się z rozmyślań. 
-N-nic się nie stało- rzekła cicho- Ja n-nie wiem jak się tu dostałam, ale j-jestem z Japonii...- odpowiedziała niepewnie.
-Japonii? Nie znam.- zdziwił się- Jak się nazywasz?- rzucił szybko.
-Y-Yanami Yukkaido...a-a ty?- spytała cicho.
-Beo, tylko Beo!- powiedział z uśmiechem- Czyli już się znamy!- dodał rozradowany.
-T-tak pewnie tak...- przyznała mu rację.
Po kilku minutach milczenia wstała i bez słowa zaczęła iść, nie wiedziała gdzie, mimo tego myślała iż po omacku jakoś znajdzie miejsce, w którym ostatnio była. Nie zdążyła założyć swojego czerwonego płaszcza, ponieważ coś złapało ją za rękę. Był to wilczek. Złapał ją najdelikatniej jak tylko umiał, by jej nie zranić.
-Gadzie idziesz? Nie możesz tak sama chodzić po lesie, Panienko!- ostrzegł z naciskiem na ostatnie słowo.
-P-Panienko?!- wyszeptała poirytowana.-Puść mnie! Nie mogę tu zostać i nic nie robić, muszę wracać!-krzyczała- W dodatku jesteś dziwny...-wydukała. 
-Gdzie Panienka chce niby wracać?-spytał rozbawiony sytuacją- Mogę zaprowadzić tam Pa-ni-en-kę- był bliski tego by wybuchnąć śmiechem.
-Czy ty się może ze mnie naśmiewasz?- zapytała z poirytowaniem w głosie. Ten tylko zaśmiał się figlarnie, i poczochrał blondynkę po głowie. Dziewczynie poczerwieniały policzki, po czym spuściła 
 głowę w dół tym samym nadymając policzki. 
-To za dziwaka!- odpowiedział na jej poprzednie pytanie. Po chwili uśmiechnął się do zielonookiej ukazując swoje białe kły. Rozluźnił uścisk, po czym chwycił jej drobną dłoń i zaczął prowadzić wzdłuż leśnej ścieżki. Zawstydzona gestem chłopaka dziewczyna nie miała pojęcia jak zareagować w tej sytuacji, jednak po chwili wzięła się w garść i spytała-Gdzie mnie prowadzisz? Czy to może Ty byłeś tym wilkiem, który chciał mnie zaatakować?-wtedy zrozumiała, że zadała głupie pytanie i że odpowiedź jest oczywista- Oczywiście, że to on! Po co się w ogóle pytam!- mówiła do siebie w myślach. Nie zwalniając chodu wilczek odwrócił głowę w jej stronę i rzekł- Tak, to ja nim byłem, jednakże nie chciałem Cię zaatakować- oznajmił ze spokojem.
-Nie chciałeś? Czyli te warknięcia i wrogie sygnały...mam rozumieć, że to wszystko dla zabawy?- spytała ironicznie. 
-Nie! Myślałem, że jesteś kolejnym intruzem chcącym zniszczyć ten las. My wilki mamy obowiązek chronić północną jego część, w której się z resztą teraz znajdujemy- uspokoił ją- Prowadzę Cię do miejsca w którym się spotkaliśmy- dodał. 
- Dlaczego go bronicie?- zapytała z zaciekawieniem.
- Historia tego lasu jest długa. Cztery gatunki zwierząt zostały posłane by chronić każdej części lasu. Zaczynając od północnej, której bronią wilki, przez wschodnią pod opieką Lisów, zachodnią należącą do Nietoperzy, po południową chronioną przez Niedźwiedzie. Każdy z tych gatunków ma obowiązek utrzymywać porządek na swoim terenie. Jednak, jak z resztą wiesz, nie da się utrzymać całkowitego porządku w całym lesie. Zawsze znajdą się buntownicy, wychodzący na przeciw Pani Ceress...
-Pani Ceress? Kto to taki?- spytała marszcząc przy tym brwi.
-Matka tego lasu, który został nazwany przez wszystkie zwierzęta Jej imieniem. Darzymy Panią ogromnym szacunkiem. Natomiast jeszcze nikt nigdy nie spotkał się z Nią twarzą w twarz...- oznajmił z uśmiechem- Niestety ostatnimi czasy nie mogę wyczuć energii Pani Ceress. Mimo tego las stał się bardziej zielony, jakby nagle nastała wiosna...dziwne.
Dziewczyna wsłuchiwała się uważnie w słowa wilczego towarzysza. Starała się połączyć jego spostrzeżenia z ostatnimi wydarzeniami które przeżyła. Ona też zauważyła, iż kiedy powróciła przez te tajemnicze wrota, las przestał być taki mroczny -Czy to moja zasługa?- pytała sama siebie. Szybko jednak wygoniła z głowy te myśli. Stwierdziła, że nie możliwe jest by to ona stłumiła energię Ceress.
Dlaczego on mi w ogóle pomaga? Przecież potrafię sobie poradzić. To że jestem mała to nie znaczy, że słaba...Jest mi zimno. Ale jego dłoń...jest taka ciepła. Dlaczego on musi być taki miły? Chce czegoś ode mnie?! Może jednak chce mnie zjeść?!- W tym momencie Yanami zaczęła zadawać sobie absurdalne pytania, na które i tak nie znała odpowiedzi. Mimo tego odpowiadała jej obecność Beo. Chłopak nie dał jej nawet narzucić na siebie płaszcza, dlatego złotowłosa wręcz zamarzała. Jej skóra nie mogła już chyba być bardziej biała niż zwykle jest, prawda? A jednak! Nagle Yan zaczęła drżeć. Wilczek natychmiast to poczuł, po czym się zatrzymał, tym samym biorąc od blondynki czerwony płaszcz. Zdziwiona zielonooka jak wmurowana patrzyła się na Beo. Chłopak chwycił dłoń dziewczyny by sprawdzić temperaturę ciała. Była lodowata. Wilczek momentalnie zarzucił na nią płaszcz. Po chwili, wziął ją na barana- Przytul się mocno, żeby się rozgrzać- oznajmił spokojnie. Wtedy oczy Yanami ze zdziwienia powiększyły się do nienaturalnych rozmiarów. Jednakże było jej tak zimno, iż z trudnością, ale jednk przystała na propozycję wilczego towarzysza. Nagle całe ciepło jego ciała rozeszło się po blondynce. Poczuła, że robi jej się coraz cieplej- Czego on jest taki cieplutki? Jakbym się przytuliła do piecyka...- oparła swoją głowę o plecy Beo. Chłopak wzdrygnął, nie spodziewał się takiego gestu ze strony nowo poznanej koleżanki. Chwilę później usłyszał jej ciche pochrapywanie, dlatego postanowił jej nie budzić.





*   *   *





   Po niespełna pół godziny dziewczyna zbudziła się, lekko uniosła głowę i spojrzała ukradkiem na Beo. Wilk nieustannie szedł i szedł. Yukkaido chcąc przerwać tą monotonną podróż spytała cicho:

-Byłeś może kiedyś w innych częściach lasu?- Wilk słysząc, że dziewczyna się obudziła, odpowiedział:
-Tak, dosyć często odwiedzałem zachód, razem z ojcem wybieraliśmy się tam na narady zbrojne i społeczne. Jesteśmy związani porozumieniem wraz z "ludem Nietoperzy". Często też oni przybywają do naszej północnej stolicy - tłumaczył -Wszystkie cztery krainy mają swoją unikalną nazwę. By nie mówić wciąż za pomocą kierunków geograficznych, zostały im nadane poszczególne tytuły. Północ została nazwana-Kral; Południe-Jevina; Wschód-Majke; Zachód-šume. Wszystkie te nazwy, to tak naprawdę wyrazy pochodzenia serbskiego. Każde z nich odpowiednio ułożone tworzy zdanie. Zaczynając tak jak  mówiłem od Północy po Zachód z dobrym zapisem otrzymujemy "Kraljevina Majke šume"- z rozpędu objaśnił dziewczynie nawet to o co nie spytała.
-Co to znaczy?- ciągnęła serię pytań.
-Królestwo Matki lasu- przetłumaczył Yan, gdyż zielonooka nie znała serbskiego, który był tutejszym językiem urzędowym. Dziewczyna była zdziwiona stylem życia mieszkańców tego lasu. Jest on naprawdę zbliżony do naszego, współczesnego. Narady zbrojne, społeczne, czy polityczne. Ten las był niemalże jak kontynent. Natomiast każde z wcześniej wymienionych przez Beo części, są jak państwa. Prawdopodobnie występują tu również miasta, wsie, jak i różne prowincje. Była ciekawa jak wyglądają i jak się w nich funkcjonuje. Myślała, że wylądowała w puszczy, zupełnie pozbawionej jakiejkolwiek cywilizacji. Jednakże mimo tego, iż tutejsi mieszkańcy są w połowie ludźmi, żyją jak społeczeństwo naszych czasów. Natomiast nie zapominała o tym, że kiedy się tu znalazła przydarzyły jej się bardzo dziwne rzeczy. Przygodę, którą tu przeżyła nie należała do tych zupełnie normalnych. Mroczny las, głosy, które słyszała, magiczne wrota i ten księżyc...Tą tajemnicę chciała jak najszybciej rozwiązać. Potrzebuje do tego JEGO pomocy...- westchnęła myśląc.
-Masz może jeszcze jakieś pytania?- zapytał wyrywając dziewczynę z rozmyślań. 
-Eeee...Czy ten las faktycznie jest mroczny? Kiedy się tu dostałam był straszny...zastałam tu wówczas serię dziwnych wydarzeń.  
-Jakich wydarzeń?!-wykrzyczał stając w miejscu, po czym powoli odstawił dziewczynę na ziemię. Yanami nie spodziewała się takiej reakcji na swoją wypowiedź. Postanowiła więc usiąść pod pobliskim głazem, po czym  dała znak, aby chłopak również spoczął. 
-To długa historia...aczkolwiek widzę twoje zdeterminowanie, więc Ci to streszczę- poinformowała towarzysza- Kiedy tu trafiłam ten las był jakby wyjęty z horroru. Wszystko było bardzo mroczne, a zarazem straszne. Do tego była pełnia. Księżyc nawet z pomiędzy drzew bił tak wyraźnym blaskiem...Postanowiłam więc poszukać wyjścia. Teraz kiedy wiem iż ten las dzieli się na cztery wielkie części, a mi nie udało wydostać się nawet z tej, to pewnie nie będę znowu tego próbować. Kiedy biegłam zaczęłam słyszeć przeróżne głosy. Zdziwiło mnie to, iż w pewnym momencie zdawało mi się, że należą one do mojej matki i sióstr...Bez namysłu ruszyłam w stronę, gdzie dźwięki były coraz intensywniejsze. Wtedy z pomiędzy drzew zobaczyłam wielkie wrota. Były przepiękne. Na górze w ich obiciu widniał...chyba był to posąg, chociaż nie jestem w stanie sobie tego teraz przypomnieć. W każdym razie przedstawiał on anioła trzymającego w dłoniach srebrny klucz. Gdy przez nie weszłam...- nagle w oczach Yan wezbrały się łzy -Nie było tam ani żywej duszy. Myślałam, że k-kiedy przez nie przejdę, wrócę d-do domu- jej głos zaczął drżeć. Beo zmarszczył nieco brwi, po czym przybliżył się do blondynki, usiadł tuż przy niej i oparł się o głaz. Ciężko mu było patrzeć na łzy kobiety. Po prosu nie mógł znieść, kiedy dziewczyna przy nim płacze. Mimo tego chciał do końca wysłuchać historii Yan -Dasz radę dokończyć? Nie chcę Cię do niczego zmuszać...- uspokajał zielonooką. 
-Jak zaczęłam, to muszę dokończyć...- oznajmiła -Tak więc zastałam tam pustkowie- kontynuowała ocierając łzy -Wtedy...serce mi po prostu pękło. Tęskniłam za rodziną...nagle znalazłam się w takim strasznym miejscu. Zrozumiałam, że nie ma już odwrotu i muszę wrócić do lasu. Wówczas jakby...zstąpiła na mnie jakaś dziwna aura. Wtem odzyskałam siły i mogłam powrócić tutaj. Kiedy przeszłam z powrotem, las był zielony, przytulny...a pełnia...nie było już jej. Księżyc powrócił do swojej najczęstszej formy. T-To chyba byłoby na tyle- zakończyła opowieść, ponownie przecierając oczy, do których na nowo zaczęły napływać łzy. Beo ciągle wpatrywał się w nią z wymalowaną powagą na twarzy. Dziewczyna nie wiedziała jak ma się zachować, więc odwróciła wzrok i podsunęła kolana pod brodę. Po chwili, ku jej zdziwieniu poczuła tak znane jej ciepło. Chłopak objął dziewczynę i przytulił do siebie. Yanami nie zrozumiała gestu ze strony wilka. Tak naprawdę to chłopak jej nie współczuł...po prostu ją podziwiał, za jej odwagę, wytrwałość i niezłomność. Mimo tak drobnego i delikatnego ciała, kryje się w nim wielka, waleczna dusza. Nie załamała się, kiedy musiała zostać w tym lesie, gdzie nie miała już żadnych bliskich jej osób. Postanowiła walczyć o swoje istnienie. Dowiodła tego, kiedy chciała przeciwstawić się Beo, przy ich pierwszym spotkaniu. Trzy razy większe od niej zwierze, w dodatku wrogo wyglądające. Ona chciała z nim walczyć! Od tego momentu chłopak zrozumiał, iż ta dziewczyna jest prawdziwa, nie poddaje się bez walki...Wtedy postanowił podążać za nią, chronić i zaprzyjaźnić się. Widział w niej wartościowego człowieka. Nie to co jego ojciec...
-Jesteś naprawdę silna...ale teraz daj sobie pomóc...- wyszeptał do blondynki, a po chwili spojrzał na nią i otarł jej mokre, poczerwieniałe policzki. Jeszcze raz dokładnie się jej przyjrzał, zobaczył żal, smutek, tęsknotę...potrzebowała kogoś bliskiego. Beo postanowił dla niej stać się jej przyjacielem, nową rodziną. Dlatego posłał jej szczery, życzliwy uśmiech. Dziewczyna widząc to dostała, jakby nowe życie. Jej serce zabiło mocniej i szybciej. Nie trwało to dłużej niż sekundę, ale Yanami dokładnie odczytała to uczucie. Nie widziała co ma z nim zrobić...Tak! Najlepiej będzie jeśli o tym zapomnę...- myślała. Chyba go polubiła. Przez chwilę poczuła, że znalazła prawdziwego przyjaciela. Beo wysłuchawszy tej smutnej, aczkolwiek dziwnej opowieści, doszedł do jednego wniosku.
-To co przeżyłaś, to było wydarzenie które nie miało miejsca w tym lesie od stuleci. Dziadek opowiadał mi o tym. Jest to "Tamno punoa", czyli tak zwana "Mroczna pełnia".Wtedy las zostaje spowity "krwawą" kopułą, dlatego wyglądał tak mrocznie. Natomiast tajemnicze wydarzenia, które doświadczyłaś...te wrota i dziwna aura...nie mam zielonego pojęcia, czy są o tym jakieś zapiski, księgi...Problem, tkwi w tym, że w ostatnim czasie w ogóle nie zanotowano zjawiska tak rzadkiego jak "Mroczna pełnia". - zastanawiał się -To faktycznie nie jest normalne...- zadziwił się chłopak. Jeszcze nigdy nie spotkał się z takim przypadkiem. Zdał sobie wówczas sprawę z tego, iż Yanami nie znalazła się tu z przypadku. Za tym musi się coś kryć -Ta dziewczyna jest wyjątkowa- stwierdził rozmyślając, nad swoimi przypuszczeniami. Może mieć to związek z "crna zemlja(serb.-czarna kraina). Jeżeli faktycznie te wydarzenia łączą się ze sobą to prawdopodobnie Yanami czeka długa i ciężka droga. Mimo tego postanowił poczekać chwilę z poinformowaniem o tym dziewczyny. Nie chciał jej martwić, wystarczająco dużo przeżyła. Na chwilę obecną musi chociaż w małym stopniu zaaklimatyzować się w tutejszych warunkach. Być może kiedyś znajdzie się sposób, aby wysłać ją do domu. Jednakże w głębi serca Beo nie chciał, by tak się stało. Wolał ją teraz mieć przy sobie. chciał się zaopiekować. Nagle zdał sobie sprawę z tego, iż kiedy wrócą do miejsca, które upodobała sobie dziewczyna, nie będzie miała gdzie spać, co jeść i czym się zająć. On by oczywiście był tam razem z nią, mimo tego nie było by z tego korzyści. Beo ma idealną orientację w terenie. Jego nos jest w stanie wyczuć najbliższe miasto z odległości co najmniej pół mili lądowej. Stwierdził iż bezpieczniej będzie się przedostać do Gereset, które jest stolicą Kral'u. Bał się też, iż mogą ich tutaj dopaść złe duchy z crna zemlja. Musiał zabrać Yanami w bezpieczne miejsce, bez względu na to, czy jej się to podoba, czy też nie. Myślał nad tym chwilę, ale w końcu zdecydował się jej o tym powiedzieć. Dlatego zaczął delikatnie:

-W tym lesie znajduje dosyć niebezpieczna strefa...-spojrzał na towarzyszkę z nieco poważnym wyrazem twarzy.

-Jaka? Gdzie dokładnie?- spytała powoli dochodząc do siebie.
-Dokładnie w samym środku lasu...ale do tej pory żaden mieszkaniec nie była na tyle odważny by to zbadać- oznajmił opierając się o głaz -Zwą go starodawną "crna zemlją"- dodał.
-Aha...to my to zbadajmy!!!- rzuciła szybko Yan.
-S-Słucham?!- krzykną -Nie ma mowy nie możemy tam iść! Poznałem już twoją determinację, dlatego sama też tam nie pójdziesz...- oznajmił dziewczynie, po czym złapał ją w talii i delikatnie zarzucił ją na bark.  
 Mimo uporu i protestów ze strony dziewczyny wilk nie pozwolił jej się wyrwać i twardo brnął przez las. Obrał sobie drogę do Gereset. Musiał jak najszybciej przetransportować się wraz z dziewczyną do miasta. Nie widzało mu się ponownie rozmawiać z ojcem, dlatego myślał, by wynająć pokój w jednym z hoteli. Natomiast Yanami w nadziei, iż Beo odpuści, postanowiła uprzykrzyć mu tą wędrówkę najlepiej jak umiała. Ciągle narzekała -Pić mi się chce!, Zmęczona jestem!, Możemy wreszcie chwilę stanąć...?- chłopak niewzruszony dalej szedł wybraną ścieżką. Widocznie nie ruszyły go podstępy zielonookiej. Dziewczyna przekonując się o tym zaprzestała prób wstrzymania wycieczki. W zamian podparła się łokciami o plecy chłopaka. Dzisiejszy dzień był upalny, słońce powoli przesuwało się po widnokręgu niemiłosiernie grzejąc. Taka pogoda zwiastowała nadejście lata. Po dłuższym czasie zatrzymali się, miejsce w którym się znajdowali było przepiękne. Nieduża sadzawka na środku, a w koło niej ogromna ilość przeróżnych drzew. Była to mieszanka iglaków oraz roślin liściastych. Natomiast najbliżej sadzawki rosła duża jabłoń dająca jedyny do tej pory solidny cień. Słońce pięknie odbijało się w tafli wody, rozbłyskując swoje światło w postaci kolorów tęczy. Beo posadził blondynkę pod jabłonią by dostarczyć jej trochę cienia. Sam jednak uklękną przy niej i wpatrując się w duże, szmaragdowe tęczówki dziewczyny rzekł -Zostań tu i odpocznij, zaraz wrócę- po czym poczochrał ją po głowie i powoli wstając sięgną ręką do sadzawki, nabrał w dłonie nieco wody i obmył sobie twarz. Następnie pobiegł w stronę drzew i różnych krzewów zostawiając Yanami pod drzewem. 
   Dziewczyna po kilku minutach zaczęła się nudzić, dlatego wstała z miejsca i rozglądnęła się po okolicy. Oprócz drzew, rosły tu też przeróżnej maści krzewy, jeżyny i grzyby. Zrywała i jadła tylko te, które znała. Z pełnym brzuchem postanowiła przejść się trochę wzdłuż lasu. Wiedziała, że pewnie jej nowy towarzysz wolałby, żeby została w miejscu, ale ona nie umiała siedzieć bezczynnie. Tak przynajmniej mogła poznać trochę okolice i dowiedzieć czego mniej więcej, czego może się tu spodziewać, w końcu jest zmuszona zabawić tutaj nieco dłużej. Podczas spaceru drzewa pomiędzy którymi przechadzała się złotowłosa dawały tak przyjemny i chłodny cień. Słońce było wówczas bezlitosne i jego światło przedzierało się przez korony niektórych drzew. Tutaj było mu nieco trudniej, gdyż drzewa rosły praktycznie tuż obok siebie. Dlatego też szło się tędy milej, ponieważ było dziewczynie chłodniej. Im dalej szła, tym bardziej stawała się senna. Nie wiedziała co ją tak prowokuje, by dalej podążała tym szlakiem, natomiast jej ciekawość przerosła obawy. Zapierała się nogami i twardo trzymała się drzew, by tylko nie zasnąć. Była przekonana, iż znajdzie chociaż część odpowiedzi na nurtujące ją dotychczas pytania. Ten szlak był dziwny, musiała go zbadać, by przekonać się dokąd prowadzi. Być może uda jej się powrócić tędy do domu. Co jeśli to jakieś ukryte wyjście z lasu? Musi to sprawdzić! Nagle z pomiędzy drzew wyłoniła się dziwna, mroczna aura, utrudniała dziewczynie przejście dalej. Mimo trudności, szła jakby pod prąd, stawiając opór ciemnej fali. Dochodziła coraz bliżej, gdy nagle coś złapało ją w tali i zatkało usta. Przerażona dziewczyna nie zorientowała się, kiedy uległa działaniu przytłaczającej aury i po prostu zasnęła. Po przebudzeniu o dziwo znalazła się z powrotem pod drzewem, przy ślicznej sadzawce. Przez chwile czuła się jeszcze trochę oszołomiona, po chwili jednak doszła do siebie. To był sen?- pytała sama siebie -Nie to nie był sen!- odpowiedział jej dosadnie męski głos. Należał do trochę rozgniewanego Beo -Powiedz mi, kto kazał Ci tam iść?!- krzyczał. Dziewczyna nie spodziewała się, iż chłopak tak się zdenerwuje -Mówiłem, żebyś na mnie poczekała...- dodał już trochę bardziej opanowanym tonem. Nie chciał przestraszyć Yanami. Po prostu stracił ją z oczu. Bał się, że coś się jej stało lub co gorsza wpadła w ręce złych duchów. Od zielonookiej biła przyjemna i ciepła aura. Podobna do tej, którą przekazuje im Ceress. Nagle Yukkaido stała się dla Beo skarbem. Nie chciał spuszczać jej z oka. Pragną zawsze już ją chronić. Wiedział, że nie jest zwyczajna. Tak z resztą przypuszczał, że dzierży w sobie, jakby cząstkę Pani Ceress. Nie wiedział czy to może być prawdą, jednakże dostrzegł widoczne zmiany w lesie. Potem spotkał Yanami i jego życie obróciło się do góry nogami. Chciał mieć zatem pewność, iż nic jej się nie stanie. Cenił ją jako człowieka, przyjaciółkę i...nową rodzinę. Chciał dla niej zrobić wiele, lecz nie wiedział co...
Teraz chłopak miał pewność, że musi się jak najszybciej przetransportować do miasta, z dala od tego miejsca. Im dalej od niebezpieczeństwa, tym lepiej...tak przynajmniej przypuszczał. 
-Yan, musimy ruszać- rzekł do blondynki.
-C-Co tak nagle?- spytała oszołomiona -Przepraszam, że się oddaliłam, dobra?!- dodała spuszczając głowę w dół. Chłopak odwrócił się w stronę towarzyszki i spojrzał na nią, kiedy podniosła głowę ich spojrzenia nieoczekiwanie spotkały się. Złoto i Szmaragdy...piękne połączenie, również w tym przypadku. Chwilę, nie dłużej wymieniali się spojrzeniami. Wzrok chłopaka zaczął zawstydzać blondynkę, nie bardzo wiedziała o co mu chodzi, jednak zrozumiała jedno...On chce ją chronić, bez względu na to gdzie pójdzie, Beo ją znajdzie. Wilk zaczął zbliżać się do dziewczyny. Kiedy zatrzymał się tuż przed nią lewą rękę przyłożył do zarumienionego policzka Yan. Prawą chwycił jej drobną bladą dłoń. Chłopak nachylał się coraz bardziej przybliżając się do malinowych ust zielonookiej. Zdenerwowana dziewczyna nie wiedziała jak ma zareagować. Po prostu stała z rozpalonymi policzkami, niemalże stykając się nosami wraz z wilczkiem. Przypomniała jej się identyzna sytuacja, która miała miejsce jeszcze 2 dni temu. Ten dzień również się kończył...Bezlitośnie grzejące Słońce zaczęło znikać z horyzontu, a niebo powoli przybiera kolor purpurowy z domieszką ciemnego błękitu. Gwiazdy poczęły coraz mocniej migotać wysoko ponad ziemią. Na lądzie dwójka ludzi dzieliła oddech, czuła bicie swych serc. Dziewczyna delikatnie rozchyliła usta, mimowolnie stanęła na palcach, chłopak zaczął zbliżać swoją twarz do warg blondynki. Obydwoje powoli zmierzali ku sobie...Słońce już całkowicie zaszło, a niebo z barwy purpurowej przybrało kolor grafitu, a gwiazdy zaświeciły mocniej. Moment kiedy nastała noc, był momentem, kiedy ich usta połączyły się w pocałunku, który trwał. Tak naprawdę, to nie pierwszy blask słońca oznaczał nadejście lata. To pierwsza tak gwieździsta i ciepła noc, zwiastowała nadejście pogodnych i letnich dni. A ten pocałunek...to już zupełnie inna historia...




Udaaało mi się!!!
Boję się, że za bardzo rozwinęłam akcję, ale no cóż trudno,, mój mózg mi kazał xD
-Tak, tak pewnie! Zaraz nam wmówisz, że to normalne u dopier co poznanych ludzi, że się całują -_-
-No a co, nie? Hahaha xD
-Ty to jednak nienormalna jesteś...
-Cicho Rin! Mój blog, moje opowiadanie! Nie wtrącaj się, mogę sobie pisać i rozwijać akcję jak mi się podoba ^^
-Dobra dobra, rób co chcesz, tylko potem mi nie płacz, że nie masz co napisać w kolejnym rozdziale =___=
-Nie martw się, jakoś to będzie ;]

Tak oto prezentuje się 2 rozdział! Piszcie, czy Wam się podobał :) Jeżeli były błędy, to również mnie poinformujcie ^^
>>Pozdrawiam moją czytelniczkę Sakurę ♥ Dzięki, że czytasz te wypociny xD<<

 ♥♥♥Noom, czyli do następnego Jagódki♥♥♥

Dziękuję Wam za 300 wyświetleń!










2 komentarze:

  1. Rozdział super :]
    Podoba mi się <3
    Znów te cudowne opisy. *.* Tak ci zazdroszczę. Piszesz lepiej ode mnie. :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Mam nadzieje ze napisze jakoś 3 rozdział ;___;
      No cóż czekam na jutrzejszy rozdział.u Ciebie o ile planujesz go jutro wstawić ^^
      Pozdrawiam :]

      Usuń