wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 6 - Atak

Po odwołaniu ślubu, Yanami poprosiła by wszyscy mieszkańcy zebrali się na placu przed kościołem. Nie trwało to długo, jednakże nikt nie wiedział dlaczego tak nagle gromadzą tak liczną wspólnotę i w jakim celu. Dziewczyna stanęła na przeciwko nich, a po chwili jej głos nabrzmiał uszy cywili i rozszedł się po całym obrębie stolicy 
-Ja jestem następczynią Matki Lasu-Yanami Yukkaido.
Po tych słowach Ceres, która stała u boku blondynki ukłoniła się, a wraz z nią Beo. W ułamku sekundy wszyscy obywatele pokłonili się przed dziewczyną.
-Za niespełna dwadzieścia minut do miasta przybędzie horda zjaw, w celu spustoszenia Gereset. Mimo tego proszę zachować spokój. Kobiety i dzieci natychmiast przetransportować do schronu, natomiast wszyscy chętni i zdolni do walki niech teraz powstaną- Na twarzach mieszkańców malował się strach, niepewność, powaga. Jednakże każdy brał na poważnie słowa blondynki.
-Dziękuję za wszelką pomoc. Mam nadzieję, że damy radę przezwyciężyć złe duchy. Cieszy mnie, że zaakceptowaliście moją osobę. Wiem iż mam braki i wielu rzeczy nie potrafię, ale będę się starać, by godnie opiekować się Lasem- powiedziała uchylając czoła przed zgromadzonymi. Po czym Beo donośnym krzykiem oznajmił:
Dajmy z siebie wszystko! Nie zawiedźmy naszej Pani!- dodał patrząc złośliwie na Yan. Żyłka na jej czole zaczęła niebezpiecznie pulsować, a szeroki uśmiech nie wróżył nic dobrego dla chłopaka. Po tym ja Beo otrzymał od zielonookiej guza na głowie nastąpiło przegrupowanie wojska w celu dokonania koncentracji sił, aby lepiej obronić się przed duhovi (serb. zjawy). Ochotników przydzielono do poszczególnych jednostek m.in. piechoty, łuczników, kawalerii, artylerii i broni pancernej. Resztę mieszkańców zaprowadzono do schronów podziemnych pod Pałacem Klijova. Ceres wraz z Yanami i Beo stali na wieży bitewnej zamku, z której doskonale było widać poczynania przygotowawcze wojska. Chwilę potem dołączyli do nich Rubia oraz Król. Każdy korpus czekał już w gotowości na atak wroga. W sercach tkwił niepokój i lęk. Po chwili w uszach wszystkich rozbrzmiewał daleki jazgot duhovi, który zwiastował ich przedwczesne przybycie.

-Zostało jeszcze dziesięć minut! Dlaczego są już tak blisko?- Spytała Rubia -Być może przez głód wpadły w stan szaleństwa…Bezmyślnego podążania za ofiarą. Prawdopodobnie głód jaki odczuwały przez te lata, kiedy byłe przeze mnie zapieczętowane napędza je, dlatego niewątpliwie czas ich przybycia się skrócił- oznajmiła Ceres -Mimo tego nie sądziłam, że są aż tak zdesperowane- dodała.
-Od lat nie było tu takiej hordy…- rzekł zmartwiony Król.
-Duchy zostały pobudzone przez silną duszę, dlatego ich celem jest teraz ta o największej ilości renyu- wtrąciła była Matka Lasu -Czyli renyu Ceres je tak rozjuszyło?- spytał Beo -Nie- Odpowiedziała -Teraz to Yanami posiada najpotężniejszy zasób energii…Ja również mam silną duszę, jednakże to nie mnie poszukują duhovi- tłumaczyła.
-Czyli to ja jestem ich jedynym celem?- spytała zielonooka -Tak, mieszkańcy Gereset są tylko przeszkodą, dzięki której zyskują większą moc- rzekła z powagą Ceres. Wszyscy byli zmartwieni zaistniałą sytuacją. Do Yanami dotarło w końcu jak niepewny jest teraz jej los. Dziewczyna zaczęła żałować, iż przyjęła swoje przeznaczenie. Jej oczy były przesiąknięte przerażeniem. Była bezsilna wobec hordy zjaw domagających się jej duszy. Nie chciała umierać, to oczywiste. Nikt nie chciałby dowiedzieć się, iż zostanie zabity w ciągu najbliższych kilku minut. Blondynka podobnie jak reszta oniemiała widząc z oddali rozwścieczone duhovi. Dziewczyna poczęła wycofywać się, po czym upadła na bruk i złapała się za głowę. Wszyscy mocno zaszokowani podbiegli do zielonookiej.
-Yanami! Co się dzieje?!- pytał zmartwiony Beo, trzymając ją za ramiona. Blondynka wydawała się utracić kontakt ze światem. Wciąż trzymała się za głowę zaciskając w dłoniach włosy. Była skulona, nogi przysunęła do klatki piersiowej, a na nich oparła swój podbródek. Patrzyła ślepo przed siebie. Jej oczy zasnute były próżnią, natomiast skóra zrobiła się bledsza niż była. Nagłe spod powiek poczęły wypływać diamentowe łzy, zabarwione strachem i żalem. Każdy już wiedział dlaczego dziewczyna się boi. Nikt nie umiał postawić się w jej sytuacji, nikt również nie chciał jej stracić, a zwłaszcza Beo. Chłopak starał się jej pomóc, ale ona wciąż nie kontaktowała. Ceres położyła rękę na ramieniu wilka i kiwnęła głową na znak, by się odsunął. On posłusznie zrobił to, o co go poprosiła i oddalił się trochę. Była opiekunka Lasu uklęknęła przed blondynką i zamykając oczy zetknęła się z Yan czołami. Łzy momentalnie przestały wypływać, a uszy dziewczyny nabrzmiały słowa kobiety.
-Nie bój się. Nie masz czego, jesteś silna.
-Czuję, że nie dam rady!- Yanami biła się z myślami.
-Przezwyciężysz swój strach, bo masz w sercu coś cenniejszego niż wszystko, co istnieje na tej ziemi…
-Coś cenniejszego?
„Miłość”
Nagle oczy blondynki otworzyły się szeroko, a pierwsze co ujrzały to kruczoczarne włosy, wyraźne rysy twarzy i złote tęczówki, martwiące się o nią oraz czekające, aż do niego wróci. Yanami z uśmiechem przymknęła powieki i znów zaczęła wylewać łzy - łzy szczęścia. Uświadomiła sobie, że to miłość ją napędza do działania…daje jej odwagę. Nie do końca potrafi sprecyzować swoje uczucia ku tej osobie, a także nie wie czy je akceptuje. Jednakże jeżeli chce ruszyć dalej musi przyjąć tą miłość i dać jej szansę. Była ona już wystawiana na wiele prób i przetrzymała cały ten ból jaki za nimi szedł. Nie można bać się swoich uczuć, każde powstrzymane słowo, to jeden krok do tyłu. Dlatego aby się nie cofać wykrzyczmy całemu światu co tak naprawdę czujemy. Jedynym ograniczeniem jesteśmy my sami i nasz strach. Otwórzmy miłości drzwi do naszego serca i nie bójmy się tego, czy ktoś to zaakceptuje. Najważniejszym jest byśmy my ją akceptowali. Yanami również bała się swoich uczuć, aczkolwiek trafiły do niej słowa Ceres i tym samym przyjęła tę miłość całą, taką jak jest.
Prawdą jest, iż to uczucie niesie ze sobą szczęście, ale często boli, krzywdzi nas i to bardzo dotkliwie. Dlaczego aż tak? Ponieważ miłość jest najsilniejszym uczuciem i gdy tylko ktoś, kogo kochamy rani nasze serce…po prostu cierpimy. Nikt nigdy nie powiedział, że droga miłości jest prosta. Wręcz przeciwnie, ona tylko wydaje się taka być. By nią podążać musimy pokonać wiele zakrętów, gór, wybrakowanych mostów i niebezpiecznych dolin, czy lasów. Jednakże jeśli nie idziemy sami staje się ona prosta, przyjemna i daje nam wiele radości.
Dlatego Yanami nie podda się złym duhovi, które zmierzają ku bramom Gereset. Po chwili dziewczyna pełna ducha wstaje i stojąc na wprost Ceres mówi -Dziękuje- po czym znacząco przenosi wzrok na Beo i z powrotem na kobietę. Ceres tylko zaśmiała się a wraz z nią blondynka. Reszta osłupiona stojąc tylko i nie wiedząc dlaczego również zaczyna się śmiać.
-Musimy za wszelką cenę chronić Matkę Lasu- oznajmia Król.
-Myślę, że nie będzie to potrzebne…- uspokaja Yan –Chyba jednak potrzebne. Przecież wciąż nie potrafisz użyć swojej siły, prawda?- wtrącił Beo, który po chwili stał już naprzeciwko blondynki. Spojrzał na nią ciepło, po czym rzekł:
-Daj sobie pomóc…wiem, że zawsze wszystko chcesz robić sama, ale na razie musisz być chroniona- powiedział delikatnym, niskim głosem.
-A będziesz przy mnie?- tym pytaniem Yanami zbiła z tropu chłopaka. Wilk nie spodziewał się tego.
-Muszę być tam i walczyć, ale spokojnie Rubia, Ceres i mój ojciec tu są- odpowiedział z uśmiechem. Dziewczyna posmutniała. Bała się o chłopaka, dlatego chciała mieć go przy sobie. Zapomniała, iż on również się wtedy zgłosił, by pomóc wojsku bronić stolicy.
-Ale…- zaprzeczała zielonooka –Spokojnie. Dam sobie radę, przecież mnie znasz- uspokajał dziewczynę. Po chwili usłyszeli rozkaz oficera dowodzącego: Do wszystkich jednostek- zająć miejsca! Przygotować broń!
Beo pogłaskał Yanami po głowie i natychmiast zbiegł na dół i zajął swoją pozycję, a należał on bowiem do korpusu piechoty, dlatego stał w pierwszym, środkowym rzędzie. W sercach wszystkich gnieździł się niepokój. Każdy słysząc coraz głośniejszy, przeraźliwy jazgot wroga mocniej chwytał swoją broń. Ich oczy patrzyły na bramę i w pełni przygotowane wyczekiwały nadejścia oprawcy. Wszystkie bronie skierowane były ku wrotom-zabarykadowanym, aczkolwiek każdy wiedział, iż prędzej czy później duhovi się przez nie przedrą.

W ułamku sekundy z zarośli z hukiem zaczęły wybiegać rozwścieczone dusze. Serca zabiły mocniej, umysły zaczęły pracować na najwyższych obrotach, a we krwi płynąć adrenalina. Beo wkuł swój wzrok we wrogą istotę, po czym oddał strzał. Nabój z łatwością unieszkodliwił duhovę. Wszyscy widząc, iż chłopak zaczął walczyć na odległość również zaatakowali. Wilk mocniej wbił kolana w grunt i pewnie trzymając swą broń oddawał kolejne strzały. Oczy Yanami bacznie obserwowały poczynania złotookiego i wciąż martwiły się o niego. Dziewczyna modliła się, by wrócił żywy. W przeciwnym razie ona również nie ma po co żyć. Przysięgła sama sobie, że jeśli któreś go dosięgnie, ona nie zawaha się wkroczyć. Na chwilę obecną wszystko miał pod kontrolą, jednak blondynka wciąż trwała w niepewności.
Na polu bitwy nikt się nie obijał,  wszyscy odpierali atak wroga. Mimo iż brama wciąż była zamknięta, barykady zostały częściowo zniszczone. Beo trzymał rękę na pulsie, bez zastanowienia celował we wroga, po czym pozbywał się naboju. Coraz to szybciej pociągał za spust. Miał przed oczami obraz na wpół zniszczonych wrót powstrzymujących duhovi przed wejściem do Gereset. Wojsko również wiedziało, iż barykada długo nie wytrzyma. Chłopak zacisnął zęby i starał się wyrównać oddech. Na marne były jego próby, gdyż widok zniszczonych bram przesiąkł jego oczy, a wkrótce całkowicie stłumił pewność siebie. Nagle duchy poczęły przelatywać wśród wojska i walczących atakując ich i raniąc. Na wieży serca wszystkich zamarły. Yanami była przerażona, mimo tego wciąż wierzyła w lud Gereset i Beo, któremu sytuacja zaczęła wymykać się z pod kontroli. Co po chwila ktoś upadał na grunt, a duhovi zyskiwały energię. Krew lała się hektolitrami, a straty przeważały nad zasobem wojska. Wciąż ubywało walczących, ale i wrogów. Mimo tego przewaga leżała po stronie crne zemilji. Wojsko zaczęło powoli odzyskiwać kontrolę nad sytuacją. Aczkolwiek nie mogli opuścić teraz gardy, dlatego utrzymywali swoje określone tempo i szybko pozbywali się wroga. Wybuchy, strzały, krew i kłęby dymu towarzyszyły obecnie Gereset i ich mieszkańcom. Nikt nie spodziewał się ataku, ale dzięki szybkiej informacji zdołali się odpowiednio przygotować. Beo opracował swoją taktykę, czyli strzał-unik-obrona-strzał. Coraz to szybciej pozbywał się z oczu wroga. Jednakże przypłacał to kondycją. Im prędzej likwidował duhovi, tym szybciej się męczył, a w efekcie spowalniał swoje ruchy. Ogłuszający huk bomb, jazgot wrogich istot i krzyki rówieśników męczyły chłopaka. Stawał się słabszy, wolniejszy, a jego wzrok nie nadążał za sytuacją. Nagle jego ręce stały się ciężkie, a dłonie z trudnością trzymały broń. Coraz szybciej oddychał, nogi miał jakby z waty i po chwili również powieki odmówiły mu posłuszeństwa, przysłaniając chłopakowi pole widzenia. Wtem przeciwnik zaatakował wilka, a on ciężko ranny osunął się na grunt. Yanami nieustannie obserwowała Beo, dlatego gdy tylko spostrzegła jego upadek -tak jak sobie obiecała- bez wahania rzuciła mu się na pomoc. Jak najszybciej zbiegła schodami z wieży bitewnej i czym prędzej przemierzała pole bitwy, by dotrzeć do rannego wilka. Zgrabnie przedostawała się pomiędzy walczącymi, a duchami, ale po chwili wrogowie wyczuli potężną duszę i kierując się instynktem poczęły podążać za dziewczyną. Blondynka w porę dobiegła do chłopaka i upadła na kolana, biorąc go w objęcia. Przytuliła wilka do siebie, tym samym czując na dłoniach ciepłą, lepką krew pokrywającą tors chłopaka. Było jej tak dużo, że zabarwiła trawę swym szkarłatem, mało tego ona wciąż wypływała, co przeraziło Yanami.
Dziewczyna musi odeprzeć atak setki wściekłych, rządnych jej duszy, wrogich duhovi, a także oclić najbliższą jej osobę. Obydwie rzeczy są równie ważne, a liczy się każda sekunda. Yanami dysponuje tak wielką mocą, ale nie może jej uwolnić. Ten fakt przeszywał ją dogłębnie, raniąc i pozbawiając sensu życia. Uczucia brały górę nad rozsądkiem, a serce zielonookiej biło coraz szybciej. Nagle uniósł się porywisty wiatr, który wirował wokół rannego i Yan, która utraciła kontakt z rzeczywistością. Ziemia zaczęła pękać, a ze szpar wydobywać złociste światło przeszywające błękit nieba. Wszyscy ze zdziwieniem obserwowali nadnaturalne zjawisko, a oficer dowodzący wydał rozkaz odwrotu. Ranni i polegli zostali przetransportowani do wydziału szpitalnego w schronie pod pałacem. Natomiast Ceres, Rubia i Król wciąż stali na wieży i patrzyli na poczynania Matki Lasu.
Yanami stworzyła wokół siebie pole siłowe zachowujące duhovi w bezpiecznej odległości. Przyłożyła dłoń do rany chłopaka, po czym zaczęła wypowiadać zaklęcie „Екхимилус узети комад свог живота, покаје за грехе шуми, поврати своје здравље, његово срце поново пусти паљење!”. Po tych słowach wokół nich pojawił się krąg składający się ze złotych run, który z sekundy na sekundę pokrył obszar całego Lasu. W każdych jego częściach widniały charakterystyczne znaki o niepojętej sile, a po chwili zaczęły błyszczeć, emanując silną, ciepłą aurą. Wtem w środku wszystkich pięciu części Lasu pojawiła się pieczęć, z wnętrza których uwolniła się struga światła pędząca ku górze. Wszystkie pięć złączyło się nad crne zemilją. Tam poprowadziło ostatnią strugę złocistego światła do serca, w którym rodzą się duhovi, tym samym przebijając się przed jego skorupę. Dusze znajdujące się na polu bitwy cierpią, a w efekcie przeraźliwie skowyczą, rozpraszając się po całym, pustym obszarze. Niezwykła siła płynąca z serca dziewczyny przezwycięża mrok, przebija się przez skorupę i dociera do serca crne zemilji, paraliżując wszystkie duhovi. One również decydują się na odwrót. Niedługo potem znajdują się już w crne zemiliji. Serce w mgnieniu oka pochłania swoich mieszkańców, co daje Yanami szansę do szybkiego zapieczętowania złej energii. Dziewczyna wypowiada ostatnie zaklęcie i eliminuje wroga. Po chwili jest już po wszystkim, a kojąca moc Matki Lasu uzdrawia i wskrzesza zmarłych, tym samym lecząc Beo. Pieczęci, wraz z runami znikają, a powietrze znów staje się lekkie. Wszystko wraca do normy. Wilk budzi się w objęciach blondynki, aczkolwiek to on czuje teraz na sobie jej ciężar. Zielonooka powraca do swojego pierwotnego stanu, ale jest zbyt słaba, by utrzymać podstawowe funkcje życiowe. Przerażony chłopak natychmiast zanosi ją do wydziału szpitalnego.

Po minionej bitwie miasto wraca do swojej codzienności. Wszyscy ranni i polegli mogą znów pracować. Jedyną osobą, która nie wyszła z tego cała i zdrowa jest Yanami, która leży nieprzytomna w prawym skrzydle szpitalnym, na oddziale opieki w stanie wegetatywnym już od dwóch tygodni. Wciąż przy jej łóżku trwa Beo. Odwiedza ją też ojciec chłopaka, jak i Rubia wraz z Nadą Tamekim, którzy przez te wszystkie wydarzenia jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli. Teraz jednak wszyscy martwią się o blondynkę, której stan zdrowia wciąż jest niepewny, dlatego musi być podłączona do respiratora podtrzymującego ją przy życiu. Nawet Ceres nie jest w stanie nic poradzić. Wszystko zależy od dziewczyny i czasu, w jakim zregeneruje ona siły i będzie czuła się stabilnie by odłączyć ją od aparatury. Wygląda teraz jak bezbronna porcelanowa lalka, która walczy o życie. Jej złociste, długie włosy rozproszone po poduszce, a wyraz twarzy delikatny i niewinny. Czy ta lalka dostanie nowe życie? Czy może nigdy nie otworzy już swych szmaragdowych oczu…






*Wybaczcie mi że tak późno wstawiam rozdział, ale miałam pewne problemy z jego wstawieniem, bo był on już dawno napisany. Moja rozłąka z internetem mnie spowolniła ale wracam z podwojoną weną! Mam już prawie gotowy siódmy rozdział, więc kiedy tylko go dokończę natychmiast umieszczę go na blogu ^^
Do następnego posta Jagódki♥ (dawno się tak nie żegnałam xD) 

4 komentarze:

  1. Uf, wreszcie nadrobiłam wszystkie rozdziały! Ale się działo! Jeśli mam być szczera ten rozdział jest najlepszy! Kłaniam się przed tobą! <3 Trzymaj tak dalej! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ Już prawie skończyłam pisać siódmy. Myślę że uda mi się go wstawić dzisiaj, a najpóźniej do jutra =) Już się bałam, że o mnie zapomniałaś XD Cieszę się że tyle tu wytrwałaś :***
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Chciałabym być kiedyś tak dobra w pisaniu opowiadań jak ty. :') Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie ^^ Naprawdę cieszy mnie, że komuś się podoba, ale jeszcze muszę się wiele nauczyć i więcej czytać :3

      Usuń