Nastał nowy dzień. Słońce leniwie wschodziło dając niebu brzoskwiniowo-różowy kolor. W sadzawce znów odbijały się rozmaite kolory tęczy. Światło migotało w tafli wody, był to naprawdę piękny początek nowego dnia...nowej historii. Yanami spała oparta o jabłoń rosnącą przy sadzawce, a Beo po przeciwnej stronie pnia. Spali spokojnie, w zaciszu leśnym. Jedynym odgłosem był dźwięk wody, i szelest liści. Wzniósł się lekki wiatr, który rozwiał przepiękne, długie włosy zielonookiej. Obudziło ją to, z tym samym zapałem, co wschodzące słońce otworzyła oczy. Nie wiedziała, która godzina, dlatego wstała, by zobaczyć czy nastał już nowy dzień. Kiedy się upewniła zawróciła w stronę sadzawki, aby szybko się umyć. Ze względu na obecność śpiącego jeszcze Beo, dziewczyna musiała się streszczać. W trybie natychmiastowym się wykąpała, po czym osuszyła swoje ciało i spojrzała na swoje ubrania. Nadeszło lato, a jej są zbyt grube. Ubiór Yan składał się z białej halki, na którą zakładała sukienkę w odcieniu pudrowego różu, białe rękawiczki, grube, ciemne rajstopy, czerwone trzewiczki oraz jej słynny krwisty płaszcz. Postanowiła go więc nieco zmodyfikować. Narzuciła na siebie halkę, by nie zmarznąć, poranki przecież nie należą do upalnych. Po czym potruchtała w stronę drzew i z wielkim trudem oderwała część kory, która miała zastąpić jej nożyczki. Po pół godziny strój był gotowy. Dziewczyna skróciła sukienkę i odcięła z niej rękawy. Z rajstop pozbyła się elastycznej części, by zrobić z niej gumkę do włosów. Rękawiczki całkowicie spruła, a otrzymaną z nich nić użyła do uszycia małej torebki, z pozostałości po przerobionej sukience. Jej strój wyglądał o wiele lepiej, a co lepsze idealnie nadawał się na upalne, letnie dni. Dodatkowo uszyta przez nią torebka, pozwoliła jej przechować płaszcz, który jako jedyny pozostał bez zmian. Gdy ubrała się w "nowe" ciuchy postanowiła poszukać czegoś do jedzenia. Planowała przyrządzić śniadanie dla siebie i Beo, w podzięce za ratunek wczorajszego dnia. Do torebki zbierała jeżyny i grzyby. Znała się na owocach i grzybach leśnych, ponieważ kiedyś dziadek zabierał ją w puszczę i tłumaczył najważniejsze rzeczy. Dzięki tej wiedzy mogła bez problemu zebrać potrzebną jej żywność, bez obaw o zatrucie się nimi, bądź zachorowaniem. Yanami przygotowała sałatkę jeżynową, z prawdziwkami i maślakami, do tego, rozpalając niewielkie ognisko, zaparzyła herbaty z soku z malin. Przelała ją do prowizorycznych kubków, które wykonała z zerwanych jabłek, z których pozbyła się wnętrza, pozostawiając tylko potrzebną jej część. Znała się też na gotowaniu. Matka nauczyła jej wielu przepisów, musiała je znać, ponieważ podczas dłuższej nieobecności rodziców opiekowała się swoim rodzeństwem. Sprzątała, gotowała, szyła, prała i troszczyła się o rodzinę. W dodatku czerpała z tego przyjemność. Była szczęśliwa, iż może w ten sposób pomagać mamie. Teraz jest jej wdzięczna, że przekazała jej tyle wiedzy. Aż łza się w oku kręci...te wspomnienia- myślała.
Yanami czekała, przy sadzawce ze śniadaniem. Niedługo potem Beo zbudził się i przecierając oczy wstał z pod drzewa, kierując się w stronę wody. Po przemyciu twarzy, rozbudził się. Był już w pełni świadomy co się wokół niego dzieje. Prawda jest taka, iż straszny z niego śpioch. Gdyby mógł, nie budził by się aż do wieczora. Jednakże jego wyczulony węch doznał rozkoszy przeróżnych zapachów, tlących się po drugiej stronie sadzawki. Odzyskał ostrość widzenia, po czym ujrzał zielonooką siedzącą z przygotowanymi przez nią przysmakami. Najwyraźniej czekała na wilczka, kiedy ten zorientował się, iż jest oczekiwany, podbiegł do dziewczyny i usiadł na wprost niej. Blondynka uśmiechnęła się na gest chłopaka.
-To w podzięce za twoją troskę o mnie, chodzi mi m.in. o ratunek. No i...za mile spędzony zachód słońca- wydukała rumieniąc się, po czym szybko odwróciła wzrok od osoby chłopca. Beo również się zaczerwienił i niepewnie odpowiedział:
-Nie m-ma za c-co...Dziękuję za twój t-trud.
-W porządku, tylko się odwdzięczam- dodała pewna siebie.
-W takim razie "itadakimasu"- rzekł biorąc się za sałatkę.
Obydwoje w ciszy poczęli jeść, nie odzywali się, ponieważ po wczorajszych wydarzeniach byli zbyt zawstydzeni, by normalnie móc prowadzić rozmowę. Musieli zatem poskładać swoje myśli i uczucia, w jedną całość.
* * *
Po skończonym śniadaniu, posprzątali za sobą, pozostawiając polankę czystą, z szacunku do natury. Postanowili zatem ruszyć do Gereset, tak jak planował Beo. Yanami zrobiła niewielkie zapasy żywności, po czym rozpoczęli swoją wędrówkę. Idealna orientacja w terenie, tym razem również nie zawiodła chłopaka. Miał jakby kompas w głowie. Dziewczyna tylko szła obok niego, ufała jego zdolnościom, więc nie musiała martwić się o drogę. Ona była odpowiedzialna za prowiant, on za strategię, wszystko działa tak jak trzeba. Dwójka towarzyszy robią coś dla siebie, więc każde z nich ma pewność, że jest ze sobą bezpieczne. Podczas wędrówki również milczeli. Jedno i drugie bało się odezwać. Czuli się sfrustrowani i niepewni, mimo tego szli dalej, tuż obok siebie. Słońce świeciło wysoko na niebie. Upał sięgał zenitu, nieobecność wiatru, chłodnego i tak przyjemnego, doprowadzał do szału. Niedaleko można było już dostrzec czubki budowli, co oznaczało, iż zbliżają się do Gereset. Dziewczynie aż iskierki błyszczały w oczach, na widok cywilizacji. Beo doskonale o tym wiedział, że Yanami się ucieszy, mimo tego czuł niepokój, który towarzyszył mu na samą myśl powrotu do miasta. Jednakże zrobi wszystko, by uszczęśliwić dziewczynę. Chce, aby zaaklimatyzowała się w lesie. Wolałby, mieć nową przyjaciółkę tutaj już na zawsze. Nie ma pewności, że zostanie, ale oprócz niej nie ma już nikogo. To Yanami otworzyła mu oczy, teraz on chce spłacić wobec niej swój zaległy dług.
Kiedy przed oczyma dwójki towarzyszy staje obraz Gereset. Bramy prowadzące do stolicy strzegą żołnierze, powołani do weryfikowania, kto będzie mógł wejść. Po rozpoznaniu chłopaka, wpuszczają go wraz z Yanami, jako jego towarzyszką. Dziewczyna zdziwiła się, iż ochroniarze salutowali Beo. Po dłuższym namyśle stwierdziła, że chłopak może mieć coś wspólnego z jakimś władcą stolicy, czy Kral'u i była blisko, bo jej wilczy przyjaciel jest synem głównego dowódcy Armii Krajowej, jak i prezydenta Gereset. Czuła zatem, że będzie zmuszona poznać rodzinę Beo. Myślała jak zrobić na nich dobre wrażenie. Czy faktycznie musiała? Chłopak zaprowadził ją do hotelu mieszczącego się w jednej z tutejszych uliczek.
Kazał mi usiąść w poczekalni. Wszystko było tu zwykłe, przeciętne, bez jakichś luksusów, mimo tego nie narzekałam. Byłam tylko ciekawa, dlaczego rezerwuje nam tu pokój, czego nie zaprosi mnie do siebie? Nie chciałam działać wbrew jego planom, dlatego też czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Może niedługo wszystko mi wyjaśni...
Podczas gdy Yanami siedziała w poczekalni, chłopak udał się do recepcji. Zastał tam kobietę, która przyjmowała rezerwacje.
-Chciałbym zarezerwować, dwa pokoje, jednoosobowe, są jakieś wolne?- spytał się recepcjonistki.
-Tak mamy, ile będzie trwał postój?- odpowiedziała pytaniem.
-Myślę, że tydzień wystarczy.
-W takim razie rezerwuję dwa pokoje, proszę oto pańskie klucze.
-Dziękuje...
-Płaci pan teraz, czy po tygodniu?- spytała grzecznie.
-Przy wyjściu. Rachunek proszę wtedy przysłać na ten adres- podał kobiecie dane. Zdziwiona pracownica hotelu nie wierzyła własnym oczom, myśląc, iż to żart spytała:
-Czy pan...- nie skończyła, ponieważ chłopak pokazał jej dowód osobisty. Mając dokument przed oczami, kobieta była tak łaskawa zaprzestać pytań, i zapisać rachunek na adres podany przez Beo.
Wilczek dał znak Yanami, by poszła z nim, dlatego podniosła się z miejsca i szybko dołączyła do niego, przyglądając mu się ze zdziwieniem. Postanowiła o nic nie pytać, ponieważ dalej nie czuła się zbyt pewnie, z resztą tak jak Beo. Kiedy znaleźli się przy końcu korytarza znajdującego się na drugim piętrze, przekazał dziewczynie jej klucz, wskazując ręką, iż jej pokój znajduje się na przeciw dziewczyny. On sam odwrócił się, i otwierając drzwi drugiego pokoju pożegnał się z nią, posyłając jej swój szeroki uśmiech. Zarumieniona dziewczyna, uczyniła to samo co jej przyjaciel i po chwili znajdowała się już w pokoju hotelowym. Podstawowe wyposażenie, ładny wystrój, czego chcieć więcej? Wchodzą do pokoju można zauważyć pierwszą część, w której znajduje się jednoosobowe łóżko, z białą pościelą i drewnianą ramą w kolorze kasztanu, które mieści się w prawym kącie pomieszczenia. Ściany pokryte pistacjową tapetą, z drewnianą, białą lamperią. Do tego dwa wąskie, lecz wysokie okna, dawały dosyć dużo światła. Jedno mieści się przy łóżku, natomiast drugie, obok, po lewej stronie. Podłoga została obita drewnianymi panelami w kolorze olchy. Obok lewego okna znajduje się para drzwi, jedne prowadzą do kuchni, a przy nich te należące do łazienki. Oprócz tego miała jeszcze przy łóżku małą szafeczkę nocną, na której stoi lampka stołowa. Obok drzwi wejściowych mieści się szafa w kolorze ramy łóżka, a po drugiej stronie wieszak na ubrania. Ze względu na rozmiar pokoiku, a jest on mały, kuchnia i łazienka też nie są obszerne, aczkolwiek wystarczające. Dziewczyna szybko rozgościła się w mieszkanku. Po wyczerpującej podróży postanowiła wziąć prysznic, by obmyć się z potu i dać ukojenie cierpiącej od upału skórze.
Yanami kocha brać długie kąpiele, dlatego była wręcz wniebowzięta, kiedy zastała w łazience wannę. Z szafki, wiszącej przy lustrze wyciągnęła ręcznik i koszulę nocną. Podczas, gdy Yanami brała kąpiel, Beo niespodziewanie zapukał do jej drzwi. Dziewczyna nie usłyszała gestu. Dlatego chłopak w obawie, iż coś się jej stało postanowił samemu wejść. Po chwili uspokoił się, słysząc obecność dziewczyny w łazience. Postanowił więc poczekać na nią, dlatego usiadł na łóżku spoglądając na zachodzące słońce. Kiedy stawał się coraz bardziej senny, usłyszał przepiękny śpiew Yan. Delikatny i cienki głos, idealnie stonowany, w cudownym akompaniamencie brzęczących świerszczy i szumu wiatru, za otwartym oknem. Kiedy dziewczyna skończyła śpiewać i wyszła z pomieszczenia, ujrzała stojącego przed nią chłopaka, który uśmiechnięty objął ją i wyszeptał jej do ucha słowa: "Volim Te". Po czym odszedł od niej i wyszedł z pokoju, pozostawiając Yanami samą...
[dla lepszego wyobrażenia śpiewu Yan proszę LINK]
Chyba za krótkie, ale jutro rozpoczynam ferie i w pierwszych dniach
wybieram się do lekarza, a potem na prześwietlenie, więc nie będę mieć czasu
na bloga i opowiadanie ;__;
na bloga i opowiadanie ;__;
Dlatego to co przed chwilą czytaliście to dopiero przedsmak
wydarzeń tlących się w mojej głowie.
O jeny, o jeny, rozdział, jak dla mnie "CUD MIÓD I MALINA" :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę mi się podoba.
Nadal zazdroszczę ci tych opisów... Też chce takie pisać ;.; Czekam z niecierpliwością na kolejną cześć rozdziału już trzeciego :D