Umysłem zawładnęły błogie wiersze, pisane w chorobie i smutku. W milczeniu...krzyczała, płakała, wołała o pomoc, o lekarstwo. Oczy zakryła skąpana w kłamstwie i żalu atmosfera. Łkała od wchodu do zachodu, przez wiele dni. Każdej nocy jakby nimfa przychodziła ukoić jej ból. Dziewczyna czuła dotyk, obezwładniającej, tak cichej i niezauważalnej towarzyszki. Ona zaś nie dawała o sobie zapomnieć. Wciąż wracała, o tej samej godzinie, by potwierdzić swoją obecność. To ona nie dawała niewidomej istocie zasnąć, subtelnie otulając ją swoimi ramionami. To choroba. Czasem by upewnić się, czy już nie zapadła w sen, niewidoma testowała swój słaby organizm. Wstrzymywała oddech, a po chwili czuła ucisk w klatce piersiowej. Teraz uderza w serce westchnęła. Wpierw choroba odebrała jej wzrok. Tak niespodziewanie i nikle pojawiła się jak nimfa, po czym uderzyła, nie zostawiając po sobie nic, prócz cierpienia. Teraz chce zatrzymać serce. Lekarstwo, niczym zagadka tchnęła w niej złudną nadzieję, że wyzdrowieje. Serce nieregularnie biło, jakby nie miało już siły dalej pracować. Z czasem dziewczyna zaczęła liczyć każde uderzenie. Pustka, całkowita pustka...nie myślała o niczym. Poddać się temu? spytała sama siebie. Mimowolnie opadła w jej ramiona. Nimfa objęła ją, a po chwili zniknęła wraz z jej bezwładnym ciałem w oparach innych, łkających dusz, które kolekcjonowała.
Gdzie jest lekarstwo?
Czym jest lekarstwo?